Alarm pożarowy w Złotych Tarasach

Piątek, popołudniowa pora, ok 15:00 – godziny szczytu. Siedzimy sobie w McDonald’s popijamy ciepłą kawkę w koło pełno dzieci i młodzieży w zorganizowanych, i niezorganizowanych grupach oraz kilkanaście przypadkowych ludzi jak my. Panuje tłok, brakuje miejsc siedzących, ledwo można przejść z miejsca w miejsce. Kolejka do kas samoobsługowych wije się niczym wąż, pracownicy ocierają pot z czoła. Na twarzach widać grymas znudzenia i zmęczenia.

W pewnym momencie uruchamia się alarm. Pierwszą myślą jest to, że w którymś sklepie włączyła się bramka wyłapująca klientów wychodzących bez uiszczenia opłaty za produkt. Wycie jednak nie ustaje, dochodzi z niedaleka, i nie brzmi jednak jak bramka.

Rozglądamy się by zorientować się w sytuacji, widzimy pulsujące czerwone światło i opadającą przegrodę przeciwpożarową. Myślimy, gdzieś się pali. Szybki rzut oka na drogi ewakuacyjne… są. Przygotowujemy się do wyjścia, wstajemy z miejsc, ale zaraz zaraz, coś tu nie gra. Nikt nie zwraca uwagi na alarm, nikt się nie rusza, ani klienci, ani pracownicy. Wychodzić już teraz czy czekać ja jakieś polecenia? Będzie jakiś komunikat z głośników, czy może obsługa restauracji zareaguje? Cokolwiek, choćby informacja, że to fałszywy alarm. Nic. Co ze szkoleniami, ćwiczeniami edukacją najmłodszych? Jak mają się zachować gdy w przyszłości usłyszą alarm?

Podchodzimy do obsługi, pytamy co się dzieje. W odpowiedzi słyszymy:

U nas się nie pali, jeśli chcecie uzyskać Państwo więcej informacji proszę zapytać ochrony. Jeśli życzą sobie Państwo opuścić lokal, to po lewej stronie jest wyście ewakuacyjne.

Sprawdzamy jak wygląda to wyjście ewakuacyjne, otwieramy drzwi i widzimy, że nie widzimy gdzie uciekać 🙂 Oznaczenia drogi ewakuacyjnej umieszczone są na jednej ze ścian bocznych, natomiast kierunek ewakuacji powinien być widoczny tuż po otwarciu drzwi, czyli na wprost nas.

Drugie podejście do obsługi i pytanie o procedury postępowania w takich sytuacjach, czy jakieś istnieją, i stwierdzenie pracownika:

Przy nadmiernej ilości osób włączają się czujki (dymowe?), i uruchamia się alarm.

W końcu pojawia się ktoś z ochrony próbując ręcznie podnieść przegrodę. Niestety pociąganie za łańcuch w pierwszych chwilach nie daje efektu. Dopiero po chwili, gdy sygnał ustaje, udaje się udrożnić przejście.

CAM00426

Ignorowanie takich alarmów jest najlepszą metodą do usmażenia się żywcem. Kilka takich fałszywych alarmów sprawi, że przestanie się na nie zwracać uwagę (jak wtedy). Sugerowanie, że „przecież u nas się nie pali” jest niepoważne. A co jeśli będzie palić się tuż obok?

Jeżeli jest problem z czujkami to należy zrobić ich przegląd, i wymienić jeśli są wadliwe, jeśli stężenie jakichś gazów jest zbyt wysokie, to należy usprawnić wentylację. W każdym bądź razie coś się dzieje niedobrego, i nikt nie zwraca na to uwagi. Oby nie doszło tam do jakiegoś poważniejszego incydentu.

2 thoughts on “Alarm pożarowy w Złotych Tarasach

  1. Bk normalnie, wy warszawiaki to nadludzie jesteście jakieś. Bo warszawka to od razu alamr jprdl. Ja raz oglądał se film na joogle, a tu czujniki sie włonczyły, to zakleiłam taśmą i po problemie.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *